Al fratino vagabonda

Ho, fratin' senhejma, kiel mi vaganta
En senfino de sovaĝa tero',
Sama sort' nin ligis kaj la vundo sama,
La dolor' simila kaj kuna sufero'.

Egale enplektas tempo senkompata
en nian vivon la tagojn identajn.
Kiun vi perdis? - la patron? l'edzon? la fraton?
Eble la filon? aŭ tutan vian genton?

Por kiu vi preĝas jam de frumateno?
Kiun pens' postkuras en malbonan landon?
Gis Arkangel', Murmansk, en glaci - gehenon
de Uralaj Montoj, en nigran, densan tajgon.

Solec, maljustaĵoj kaj tagoj almozaj,
Kiam homo vagas kvazaŭ hundo...
Ne ploru fratino, ankaŭ mi ne ploras,
Eĉ, se kor' doloras kaj sopir' inundas.

Ne ploru fratino, ni ambaŭ senfortaj,
Kiel la folioj skuataj de vento.
Ni forgesos iam, ŝanĝiĝos la sorto
Kaj la viv'nin regalos per nova sereno.

Ne rigardu foren, tie nokt' obskura
Kaj neĝ' siberia, fridarĝenta.
Eksidu apude, fermu la okulojn,
Ni aŭskultos kune la nokton silentan.

Ĉu vi memoras siringon dolĉodoran,
Arĝentan gutobrilon de matena roso,
Pomarbon, kvazaŭ nubo rozkolora
Kaj grilojn, kiuj ĉirpis sen ripozo?

La majan veston surmetis la mateno,
Lazuran kison vi sentis sur okuloj...
Okuloj junaj, ridantaj en sereno:
Tiam vi amis mondon kaj naturon.

Ĉu vi memoras la aŭtunan tagon:
Sub niaj piedoj susuris la folioj'.
Tra ora aleo en flamanta parko
Vi promenadis ĝoje kaj sen fino.

Per splenda kiraso vestitaj - la arboj
Verŝis la oron el korboj purpuraj.
Viaj okuloj ekbrilis pro larmoj
Kaj la tristeco plenigis la koron.

Ĉu vi memoras la vesperon blankan?
Sonoris sledo kaj neĝo lante falis.
Plej karaj koroj ŝirmis vin amantaj,
Intima pac' en tiu dom' totalis.

Veneno de l' soleco vin ne voris,
Ne sulkis ĝis profunde la vizaĝon.
La familion, la patrujon vi adoris,
Kaj nun - nur ĉi siberia kaĝo.

Ho fratin! ne ploru, ĉi larmoj min doloras,
Kvazaŭ venanta el abismo kri'.
Ni ambaŭ pro la sama sort' angoras,
La sama nia ĉen' kaj la destin'.

Esperantigis Helena Tylipska

Siostrze - Tułaczce

Siostro - Tułaczko jak i ja wygnana
W sybirskie stepy, w bezmiar dzikich pól,
Jesteś mi bliska, bo ta sama rana
Złączyła nas i wspólny złączył ból.

Dziś jednakowo w nasze życie wplata
Te same dni nieubłagany czas...
Kogo straciłaś? Ojca? Męża? Brata?
A może dziecko, może wszystkich wraz?

Za kogo modlisz się od świtu?
Za kim myśl pędzi w zły daleki kraj -
W Archangielsk, Murmańsk w lód i śnieg spowite
Uralskie góry, w gąszcze czarnych tajg?

Samotność, krzywda... i te dni żebracze,
W których się człowiek błąka niby pies...
O, nie płacz Siostro! Patrz - ja też nie płaczę
Choć serce boli - w oczach nie ma łez.

O, nie płacz Siostro, obie my bezdomne
Jak liść miotane wichrem tu i tam...
Zapomnij o tym i ja też zapomnę
I garstkę marzeń w prezencie Ci dam.

Nie patrz za okno, tam jest źle i ciemno,
Tam śnieg sybirski zimnym srebrem lśni!
Lepiej powieki przymknij i chodź ze mną,
By o przeszłości cudną bajkę śnić.

Pamiętasz - bzu pachniały mokre kiście,
Jabłonie kwitły jak różowy cud
I krople rosy skrzyły się srebrzyście
I świerszcze grały z kryształowych nut.

W majowy strój ubierał się poranek,
Błękitny całus na Twe czoło spadł,
Ty miałaś oczy młode, roześmiane
I chciałaś kochać, kochać cały świat.

Pamiętasz - dzień jesienny Ci w podarku
Pod nogi rzucił szeleszczący liść...
Aleją złotą szłaś w płonącym parku
I tak bez końca chciałabyś wciąż iść.

Drzewa - rycerze cudną zbroją skute
Sypały złoto z purpurowych kies,
I miałaś w sercu jakiś słodki smutek
I cichy żal, a oczy pełne łez.

Pamiętasz - ten zimowy wieczór biały,
Dzwoniły sanki, padał miękki śnieg,
Najdroższe serca Ciebie ogrzewały
Przytulny spokój w twym mieszkaniu legł.

Nie żarła Cię samotnych łez trucizna,
Głęboką bruzdą nie żłobiła lic,
Bo miałaś Dom, Rodzinę i Ojczyznę,
A dzisiaj - tylko Sybir, więcej nic!

O, nie płacz Siostro! Twoje łzy mnie bolą
Jak z dna przepaści dochodzący głos,
Bo Twoja dola jest też moją dolą
I jeden łańcuch, skuł nas, jeden los.

Anna Rudawcowa

Polski Związek Esperantystów - oddział Gliwice (Pola Esperanto Asocio - filio Gliwice), ul. Zwycięstwa 1, 44-100 Gliwice
esperanto­_gliwice@poczta.onet.pl